Odkryto, że prędkość rotacji gwiazd w galaktykach jest za duża w stosunku do masy tych galaktyk nazywając to niedoborem masy. Odkryto, że w gromadzie galaktyk Pocisk, obok miejsca zderzenia dwóch gromad galaktyk znajdują się obszary soczewkujące grawitacyjnie, w których nie znajdują się gwiazdy ani gaz. Na tej podstawie wysnuto wniosek, że zawierają one prawdopodobnie materię nieoddziałującą ze zwykłą materią, która nie została wyhamowana w czasie zderzenia. Wszystko to razem ochrzczono mianem „ciemnej materii”.
Jednocześnie mechanika kwantowa i teoria względności nie przewidują istnienia ciemnej materii, określenie więc, czym ona tak naprawdę jest, mogłoby być równoważne stworzeniu bardziej kompleksowej teorii Wszechświata. Wydaje mi się to mnożeniem bytów wyjaśniając niezrozumiałe czymś niewyjaśnionym. Rozumiem, że masa powoduje zakrzywienie czasoprzestrzeni, a krzywizna czasoprzestrzeni powoduje efekt zwany grawitacją i w związku z tym postuluje się istnienie ciemnej materii, ale co stoi na przeszkodzie przeprowadzić rozumowanie odwrotne, czyli: obserwowana grawitacja jest efektem zakrzywienia czasoprzestrzeni? Tylko tyle, i bez konieczności powoływania do „życia” ciemnej materii. Czy jest możliwe, że czasoprzestrzeń jest/może być zakrzywiona bez względu na istnienie materii, i czy jest to sprzeczne z teoriami Einsteina? Czy były jakieś próby symulacji dopasowania krzywizny czasoprzestrzeni do obserwowanych efektów grawitacyjnych w galaktykach i gromadach galaktyk?