Na to pytanie trudno odpowiedzieć od razu, najpierw należny wyjaśnić występujące w nim nieścisłości. Młodszy Drias (ang. Younger Dryas) to stosunkowo krótki (trwający ok. 1000 lat) okres geologiczny pomiędzy plejstocenem a holocenem, w trakcie trwającego ok. 10 000 lat stopniowego wychodzenia z ostatniej epoki lodowcowej, w którym nastąpiło zauważalne „wahnięcie” (spadek) temperatur globalnych. Rzeczywiście są dane sugerujące, że w kilku miejscach na globie, szczególnie w dzisiejszej północnej Skandynawii, to wahnięcie nastąpiło stosunkowo szybko, w ciągu być może pojedynczych lat. Jest to jeden ze znanych przypadków nagłej zmiany klimatu (ang. „abrupt climate change). Młodszy Drias wiąże się najprawdopodobniej z wielką katastrofą geologiczną: wylaniem się ogromnego jeziora zbierającego wody z topiącego się lodowca pokrywającego Północną Amerykę do Północnego Atlantyku. Spowodowało to gwałtowne zatrzymanie cyrkulacji termohalinowej na Atlantyku, zaburzenia w wymianie ciepła przez prądy oceaniczne między półkulami (w tym spowolnienie lub zastopowanie Prądu Norweskiego kształtującego w znacznej mierze klimat Skandynawii), łatwiejsze zamarzanie zimą słodkiego (na powierzchni) Atlantyku i przejściowy wzrost obszaru półkuli północnej pokrytej lodem. Jest sporo danych potwierdzających taki przebieg zdarzeń. Istnieje hipoteza (są poszlaki: ślady irydu i nanodiamentów w niektórych próbkach, ale ich datowanie jest bardzo niepewne), że w tym czasie nastąpił impakt meteorytu, który mógł przyczynić się do tych zmian. Nie spotkałem się z żadnym zestawem danych doświadczalnych, który przemawiałyby za pyłem galaktycznym. Nie wiem też dlaczego obłok takiego pyłu miałby wędrować w galaktyce zupełnie inaczej niż Słońce, a jeśliby wędrował podobnie, powinien być stosunkowo blisko nas. Jeżeliby był na tyle gęsty żeby osłabić promieniowanie słoneczne w stopniu wystarczającym do zauważalnego ochłodzenia klimatu , to wydaje mi się, że dziś powinien być znany astronomom.