Przyjęło się i powtarza się jak mantrę, że Wszechświat się rozszerza ponieważ światło odległych galaktyk jest przesunięte ku czerwieni, a im dalej galaktyka, tym to przesunięcie jest większe. Otóż popełnia się błąd, ponieważ powinno się mówić, że się rozszerzał w czasie przeszłym, a nie że się rozszerza w czasie teraźniejszym. Przecież światło odległych galaktyk dociera do nas nawet po miliardach lat, dlatego to przesunięcie ku czerwieni świadczy o oddalaniu się galaktyk, ale w czasie przeszłym i to daleko wstecz a nie teraźniejszym. Dlatego nie wiemy w czasie teraźniejszym co się dzieje z tymi obiektami — być może ich ekspansja przyhamowała a nawet być może zaczął się wielki skurcz Wszechświata do osobliwości początkowej. Głęboko w to wierzę, ponieważ obserwacja przyrody nauczyła mnie jednego, że bardzo wiele zjawisk dzieje się cyklicznie. Jak sprawdzić czy Wszechświat się kurczy — trzeba szukać najbliższych obiektów których światło jest przesunięte w kierunku światła niebieskiego. Sfera ta powinna się rozszerzać i tych obiektów powinno być coraz to więcej. Świadczyłoby to o kurczeniu się Wszechświata. Jedyny kłopot polega na tym, że zapewne jest to proces (jeśli tak jest w rzeczywistości) bardzo rozciągnięty w czasie i za naszego życia i za życia wielu pokoleń trudny do stwierdzenia.