Z definicji prąd to uporządkowany ruch elektronów – pomijam inne niż metale przewodniki, nie ma to znaczenia dla istoty problemu. Jak to rozumiem i co budzi moją wątpliwość… Elektrony poruszając się zgodnie z różnicą potencjałów (biegunów zasilania), przepływając przez odbiornik, np.żarówkę, powodują świecenie żarówki – czyli przekazują energię, a więc i muszą tracić przekazaną energię… i tu zaczynają się schody… jaką energię przekazują? Co powoduje utrata części energii przez elektron? (Czy nadal jest elektronem?, wolniej się porusza? ma inny potencjał?) Ile elektronów musi przepłynąć przez żarnik żarówki aby ją odpowiednio ocieplić? Czyli wracając do pytania – jaka energię niesie 1 elektron w przepływie prądu elektrycznego, i dalej, mając na uwadze prostą wersję budowy atomu (jądro+elektrony) – uwolnienie elektronu w przebiegu procesu wytwarzania prądu musi powodować powstawanie jonów – w końcu powinno się skończyć źródło elektronów – nie bardzo ma to się do rzeczywistości – np. prądnica mechaniczna (np. rowerowa, czyli dynamo) produkuje elektrony wg definicji, bez ograniczeń.