Kiedy wystąpił Wielki Wybuch, przestrzeń rozpoczęła ekspansję… Rodzi się zatem pytanie: czy światło z Wielkiego Wybuchu było już widoczne, albo może być widoczne?
Kiedy wystąpił Wielki Wybuch, przestrzeń rozpoczęła ekspansję… Rodzi się zatem pytanie: czy światło z Wielkiego Wybuchu było już widoczne, albo może być widoczne?
Rozszerzającą się przestrzeń we Wszechświecie można sobie wyobrażać jako powierzchnię nadmuchiwanego balonu, która rośnie, choć nie ma żadnego brzegu. Początki Wszechświata odpowiadają chwilom, kiedy balon był bardzo malutki. Wtedy cała przestrzeń była jednorodnie wypełniona gorącą materią, na pewnym etapie podobną do tej, która wypełnia wnętrze Słońca. We wnętrzu Słońca mamy i gorącą plazmę i światło, które jest widoczne. Fotony ulegają ciągłej absorpcji i emisji z cząstek plazmy, więc w każdym momencie są dość „młode”.
W miarę rozszerzania się Wszechświata temperatura malała, i około 380 tys. lat po Wielkim Wybuchu nastąpiła rekombinacja elektronów i jąder atomowych (protonów, cząstek alfa, i niewielkich ilości innych jąder). Wtedy Wszechświat stał się przezroczysty dla promieniowania. Fotony tego promieniowania były wtedy w znacznej części fotonami światła widzialnego. Jednak od tego czasu ich długość fali znacznie się wydłużyła ze względu na rozszerzanie się przestrzeni. Obecnie obserwujemy je jako promieniowanie mikrofalowe („promieniowanie tła”) wypełniające cały Wszechświat. Oznacza to, że fotony tego promieniowania mogą być zaobserwowane w każdym punkcie przestrzeni kosmicznej, i lecą we wszystkich możliwych kierunkach. To jest właśnie obecnie „widoczne” światło związane z Wielkim Wybuchem.