Czy można w praktyce otrzymać zimny płomień? To znaczy czy można spalić jakąś substancję tak, by temperatura płomienia była bliska temperatury otoczenia lub nawet mniejsza (zakładając, że temperatura otoczenia jest mniej więcej porównywalna z temperaturą pokojową, a nie wynosi setek stopni Celsjusza)? Przyjmując, że spalanie jest procesem samorzutnym (czyli entalpia swobodna jest niedodatnia) i wiążącym się ze wzrostem entropii (z substratów względnie wielkocząsteczkowych powstaje wiele małocząsteczkowych produktów gazowych co prowadzi do wzrostu nieuporządkowania układu) można dojść do wniosku, że teoretycznie jest to możliwe; ale czy praktycznie? Czy miałoby to jakieś potencjalne zastosowanie?